Ledwie kilka dni temu socjaldemokratyczny premier Szwecji Stefan Loefven, na skutek nacisków opozycji, zapowiedział przed rozpoczęciem lata powołanie komisji ds. zbadania działań Szwecji w walce z koronawirusem. Wcześniej Annika Linde (piastująca niegdyś stanowisko głównego epidemiologa w kraju) wielokrotnie alarmowała, że władze państwa po wybuchu pandemii zareagowały niewłaściwie, gdyż powinny były się skupić na trzech aspektach: wczesnym "lockdownie", większej ochronie domów opieki oraz przeprowadzaniu testów na szeroką skalę i kwarantannie osób zakażonych.
Zobacz także: Szwecja ODMAWIA kwarantanny! Szokujący eksperyment
Teraz Tegnell, który wcześniej bronił szwedzkiej strategii, mówiąc, że za wcześnie na jej ocenę, zaskakująco szczerze przyznał w rozmowie ze Szwedzkim Radiem, że jednak się pomylił. - Gdybyśmy mieli do czynienia z tą samą chorobą, wiedząc o niej to, co wiemy dzisiaj, sądzę, że znaleźlibyśmy się w połowie drogi między tym, co zrobiła Szwecja a reszta świata - przyznał. Dodał przy tym, że "istnieje wyraźny potencjał do poprawy tego, co zrobiliśmy w Szwecji". - Dobrze byłoby wcześniej wiedzieć, co dokładnie zamknąć, aby lepiej zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa - dodawał, nie precyzując jednak, co konkretnie można było zrobić lepiej.
Epidemiolog przyznał, że "zbyt wiele osób zmarło" w wyniku pandemii koronawirusa. Liczba ofiar śmiertelnych w Szwecji wynosi prawie 4,5 tys. To kilkakrotnie więcej niż w innych krajach skandynawskich, które zdecydowały się na radykalne zamknięcie swoich społeczeństw (w Norwegii zmarło 237 osób, w Finlandii 321 zaś w Danii - 580).
Sprawdź również: ZABIJAJĄ seniorów zarażonych koronawirusem? PRZERAŻAJĄCE informacje!