Dmitrij Miedwiediew przyjechał na Krym z całą lista obietnic. Zapowiedział podniesienie emerytur i pensji pracowników budżetowych do średniej rosyjskiej. Obiecał też, że wzrośnie żołnierski żołd i pensje służb ochrony porządku. W końcu zadeklarował, że Krym będzie miał status specjalnej strefy ekonomicznej.
Swoją gospodarską wizytę chciał też odnotować na Twitterze. - Sewastopol - miasto naszej chwały wojskowej - napisał Dmitrij Miedwiediew. Nie spodziewał się tylko, że stanie się to pretekstem do żartów z niego. Okazało się bowiem, że system Twittera otagował jego wpis jako pochodzący z Krymu... na Ukrainie!
Internauci błyskawicznie wychwycili gafę. Od razu pojawiły się komentarze w stylu: "Twitter wie lepiej".