Niejeden chciałby przenieść się w czasie i poimprezować z Hugh Hefnerem w jego sławnej willi Playboya w Los Angeles. Dziś rezydencja jest nie zamieszkana i remontuje ją nowy właściciel, a Hefner od trzech lat nie żyje. A odkąd zmarł, kolejne eks-Króliczki prześcigają się w opowieściach o tym, jak naprawdę wyglądały szalone imprezy w willi i życie codzienne. Jak się okazuje, nie były to tylko szaleństwa w towarzystwie skąpo ubranych blondynek z doczepionymi króliczymi uszami, ale i surowe regulaminy, których modelki musiały przestrzegać pod groźbą wyrzucenia z rezydencji. Teraz nowego wywiadu na ten temat udzieliła Jenna Bentley (32 l.) dla "Daily Mail". Chociaż modelka podkreśla, że tęskni za willą Playboya, a imprezy Angeliną Jolie czy Pamelą Anderson naprawdę były "bardziej dzikie, niż ktokolwiek sobie to wyobraża", nie kryje, że była też druga strona medalu.
Zobacz także: Króliczki Playboya ujawniają szokującą prawdę! Hefner kazał im robić TO!
Bo wbrew pozorom wszystkie te szaleństwa musiały odbywać się według ściśle określonego regulaminu. Jak ujawnia Jenna Bentley, Króliczki przeprowadzając się do Hefnera podpisywały umowę, która zakazywała im randkowania i posiadania partnera. Zobowiązywały się też do przestrzegania "godziny policyjnej" i musiały być w domu zawsze przed godziną 21! Jeśli się spóźniły, zamykano im drzwi przed nosem i musiały wtedy spać... na przydomowym trawniku.