Nie powinno być zaskoczeniem, że po 100 dniach prezydentury Barack Obama ma lepsze notowania niż George Bush. Niespodzianką jest natomiast to, że w sondażach "przeskoczył" Billa Clintona, który obejmował władzę w czasach gospodarczego boomu.
Jak Obama tego dokonał? Udało mu się coś, co jest prawdziwym precedensem - zaraził Amerykanów optymizmem. Po raz pierwszy od lat większość wyborców wierzy, że ich kraj zmierza w dobrym kierunku. Ponad 70 proc. Amerykanów spodziewa się pozytywnych zmian już w ciągu najbliższych czterech lat. Duża w tym zasługa zapowiadanych trudnych i bardzo potrzebnych reform: ochrony zdrowia, oświaty i imigracji.
Zadowolenie społeczeństwa przekłada się na pozytywne oceny ekspertów, którzy wyliczają niewątpliwe zasługi Obamy: przywrócenie kluczowej roli rządu w gospodarce, doprowadzenie do uchwalenia największego w dotychczasowej historii budżetu, przygotowanie gruntu pod rekonstrukcję przemysłu samochodowego.
Tak więc póki co Amerykanie wierzą w Baracka Obamę. Swojego prezydenta oceniają jako silnego, etycznego i empatycznego przywódcę, który proponuje nową, lepszą politykę zagraniczną.
Udana "studniówka" Obamy
2009-04-29
14:40
O takiej popularności polscy politycy mogą tylko pomarzyć. W dokładnie 100 dni od czasu, kiedy został prezydentem USA, Barack Obama wciąż jest kochany przez tłumy. Według różnych sondaży, sympatią darzy go od 60 do 80 procent Amerykanów.