Tragedia, która w czerwcu zeszłego roku wydarzyła się na kempingu w nadmorskiej miejscowości Aberporth wstrząsnęła całymi Wyspami Brytyjskimi. Brian udusił żonę Christine (+ 57 l.) w czasie romantycznej wycieczki. Choć małżonkowie w rodzinnym domu spali w osobnych łóżkach, teraz gnieździli się na wąskiej leżance w przyczepie. Być może to bliskość kobiety tak pobudziła męża, że dopuścił się zabójstwa.
Gdy Anglik zapadł w głęboki sen przyśniło mu się, że zostają napadnięci przez rabusia. Złodziej rzucił się na mężczyznę, a ten w obronie własnej zaczął go ściskać za szyję. Tyle tylko, że zamiast włamywacza zacisnął ręce wokół gardła ukochanej.
Dopiero rankiem Brian odkrył straszną prawdę. Był tak wstrząśnięty tym co zrobił, że z trudem wykręcił numer na policję. Łkając do słuchawki telefonu, opowiedział funkcjonariuszom o nocnej zmorze, która popchnęła go do zbrodni.
Opowieść męża- mordercy brzmi niewiarygodnie, ale potwierdzili ją badający mężczyznę specjaliści od zaburzeń snu. 59-letni Brytyjczyk przyznał się, że udusił żonę, która była jego szkolną miłością i z która spędził 40 lat życia, ale zrobił to nieświadomie.
Prokuratorzy uwierzyli w historię Briana i w trakcie toczącego się właśnie procesu przekonują ławę przysięgłych, by uniewinniła pogrążonego w żałobie męża.