Tę niezwykle wzruszającą historię przybliżył na swoim koncie na Telegramie Anton Heraszczenko, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. Cytuje mężczyznę, który ukradł samochód. "Opuściłem schron przeciwbombowy i koło sklepu zobaczyłem samochód z kluczykami w stacyjce. Oglądałem to auto przez dwie godziny, zastanawiałem się, czekałem na właściciela. W końcu przestałem czekać. Wziąłem rodzinę, wsiadłem do samochodu i pojechałem do Winnicy, do krewnych. Znalazłem numer telefonu w schowku na rękawiczki i zadzwoniłem do właściciela. Powiedziałem »Przepraszam, ukradłem twój samochód, by uratować moją rodzinę«".
CZYTAJ TAKŻE: Ukraina o skandalicznych słowach papieża Franciszka. Szef MSZ nie miał litości!
W odpowiedzi mężczyzna usłyszał: "Dzięki Bogu, nie martw się, mam 4 samochody. Zabrałem rodzinę moim jeepem. Resztę aut zatankowałem i zostawiłem w różnych miejscach z kluczykami w stacyjce i numerem w schowku. Odebrałem telefony ze wszystkich samochodów. Zapanuje spokój - może się zobaczymy. Dbaj o siebie!".
"Jest na świecie dobro. Ukraińcy to bohaterowie" - skomentował tę niezwykłą historię Heraszczenko. I rzeczywiście tak jest, Ukraińcy pomagają sobie jak mogą. Ukraiński przedsiębiorca, Wowa, w rozmowie z PAP opowiada o tym, jak na początku inwazji zorganizował ewakuację ponad 300 osób m.in. z Buczy i Hostomela. Oprócz tego dawał schronienie znajomym. "W ciągu doby wykonałem 20 kursów samochodem, by wywieźć ludzi spod ostrzału (...). Mam firmę budowlaną zatrudniającą 60 osób z okolic Hostomela. Gdy rozpoczęło się bombardowanie oddalonego o niecały kilometr od centrum miasta lotniska, ludzie wpadli w panikę. Otworzyłem piwnice firmy i zacząłem ściągać tam znajomych i pracowników – łącznie około 70 osób" - relacjonuje.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski żołnierz mówi matce, że kocha torturować Ukraińców. Jej reakcja przeraża!