Wiktor Janukowycz znów pokazał się w Rostowie nad Donem. Tym razem nie zdecydował się na kolejną konferencję prasową. Nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy i tylko wygłosił napisane przemówienie.
- Nie ustąpiłem i żyję. Nigdzie nie uciekałem. W chwili przewrotu nie porzuciłem kraju - zaczął swoje wystąpienie obalony prezydent. Jeszcze raz powtórzył, że z Ukrainy wyjechał z obawy o własne życie. Zapowiedział też, że "niedługo", "jeśli sytuacja pozwoli" wróci do kraju.
Większość przemówienia Janukowycz poświęcił jednak obrażaniu rządu w Kijowie. Władze z Jaceniukiem na czele nazwał uzurpatorami i ciemnymi siłami. - W kraju pod przykrywką tak zwanego legalnego rządu działa banda ultranacjonalistów i neofaszystów - grzmiał z mównicy. - Chcą zawiesić flagę Bandery nad armią i wszcząć wojnę. Chcą dać do ręki broń nacjonalistom. (...) Chciałem zapytać tych na Zachodzie, którzy wspierają te ciemne siły. Czyście oślepli? Nie pamiętacie czym jest faszyzm?
Obalony prezydent zaapelował też do ukraińskich służb i żołnierzy, żeby "nie wykonywały zbrodniczych rozkazów" i nie służyły "bandytom" w Kijowie.
Zobacz więcej: Ukraina walczy do końca. Sytuacja coraz bardziej przypomina wojnę