Nikt nie spodziewał się, że ukraińska milicja podejmie jakiekolwiek działanie względem protestujących podczas wizyty szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton oraz zastępczyni sekretarza stanu USA ds. Europy i Eurazji Victoria Nuland. Jednak po północy, uzbrojony w pałki i tarcze Berkut wtargnął na Majdan. Milicjanci próbowali wypchnąć protestujących z placu. Poszkodowanych zostało co najmniej kilkanaście osób.
Przepychanka trwała do wczesnych godzin porannych. Milicja podkreśla, że chodzi jedynie o "odblokowanie centrum stolicy na podstawie prawomocnego wyroku sądu". Protestujący na placu zakłócają i uniemożliwiają działanie służbom.
PRZECZYTAJ: Ukraina: Kolumny wojsk wewnętrznych zmierzają do Kijowa
W środę stacje metra w okolicach Majdanu zostaną zamknięte. Oficjalnym powodem takiej decyzji są "wydarzenia masowe" na placu. Jednak opozycja jest przekonana, że władza w ten sposób próbuje utrudnić demonstrantom dojazd na miejsce protestów.
Protestującym udało się obronić Majdan. Około 6:00 milicja powoli zaczęła się wycofywać w boczne uliczki. Na koniec podjęli szturm na barykadę utworzoną przez demonstrujących całkowicie ją rozbierając. Po konstrukcji nie został nawet ślad, podaje TVN24.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Ukraina chce do Unii Europejskiej
Około 7:00 w ulicach odchodzących od placu stało kilkadziesiąt autobusów pełnych milicji. Cały plac otoczony został ścisłym pierścieniem. Wejście na plac zostało pozastawiane przez autobusy. Opozycja żartuje, że "Berkut gra w tetrisa". Z kolei samochody jadące do centrum są przez funkcjonariuszy zatrzymywane.
Obecnie autobusy milicji zniknęły z ulic wokół Majdanu, jednak kordony milicji i wojska pozostały. Pogoda nie sprzyja godzinnym postojom, dlatego demonstranci proponują zmarzniętym funkcjonariuszom ciepłą herbatę i kanapki.