Jak informowała agencja prasowa Kryminform w kilku rejonach półwyspu nie było prądu. Wicepremier Republiki Krymu Rustam Temirgalijew powiedział nawet, że skutkiem zmniejszenie dostaw energii elektrycznej z Ukrainy będzie wyłączenie prądu, podał serwis rmf24.pl. W niedzielę ciemno było w wielu domach na Krymie. Bez prądu kilka godzin byli m.in. mieszkańcy Symferopola.
Wicepremier Temirgalijew zapewniał jednak, że jeśli sytuacja się powtórzy to Krym jest na nią przygotowany, a w miejscach szczególnie potrzebujących energii elektrycznej zostaną włączone agregaty prądotwórcze. Zaznaczył tez, że z powodu ograniczeń w dostawach nie będzie żadnego kryzysu ani katastrofy. Nie wykluczył jednak, że całkowite odcięcie Krymu od ukraińskiego prądu może skomplikować sytuację.
Czytaj: Pierwsi uchodźcy z Krymu już w Polsce: Nie mogliśmy spać, modliliśmy się, ktoś nam groził
Jak się okazuje jego obawy były niepotrzebne. Brak prądu nie był spowodowany ograniczeniami i nie miał działać jako straszak, a ciemność była wynikiem usterki w dostawach energii, czytamy na inwestycje.pl. Nic dziwnego, że krymski wicepremier się przestraszył. Krym jest bowiem uzależniony od ukraińskich dostaw wody i żywności. A w zeszłym tygodniu władze Kijowa wspominały, że mogą podjąć odpowiednie działania natury technicznej w odpowiedzi na działania Rosji na półwyspie.