37-letni Roman Łandik spodziewał się, że sprawa zostanie zatuszowana przez wpływowego ojca. Tak się nie stało, bo nagranie z restauracji trafiło do mediów, a lokalną aferą zainteresował się prezydent Wiktor Janukowicz.
Radny wpadł w szał
Na nagraniu z restauracyjnego monitoringu wyraźnie widać, że Roman Łandik szuka konflitku z kobietą, która przyszła do lokalu na spotkanie z innymi ludźmi.
Najpierw 20-letnia dziewczyna została oblana przez radnego Łandika zawartością stojącej na stole szklanki, ale to był dopiero początek.
Mężczyzna po krótkiej szarpaninie rzucił się na kobietę z pięściami. Ofiara zdążyła jeszcze uderzyć krewkiego radnego butelką. Roman Łandik był jednak znacznie silniejszy i to on w nierównej walce długo był górą.
Lokalny polityk mógł czuć się bezkarny widząc innych gości restauracji, którzy znając jego pozycję, nie reagowali.
Łandik zgłosił się na policję: Jestem niewinny
Pewny siebie radny zgłosił się na posterunek milicji, gdzie oświadczył, że jest niewinny. - W tej sprawie jestem poszkodowany - miał mówić dziennikarzom zainteresowanym sprawą.
Jego słowom przeczą jednak nagrania z monitoringu, które są popularne zarówno w internecie, jak i telewizji.
- Nie zachował się jak mężczyzna - przyznał prezydent Janukowicz, który także zaangażował się w sprawę.
Po tej wypowiedzi prezydenta radny Łandik, choć wspierany w kraju przez ojca, został wyrzucony z partii. Pospiesznie uciekł też do Rosji, gdzie po dwóch dniach został ujęty. Obecnie - jak donosi TVN 24 - oczekuje na ekstradycję do ojczyzny.