Rozruchy i rozlew krwi na Ukrainie, a potem zbrojna "interwencja" i zajęcie kolejnych części kraju. Taki scenariusz jest z pewnością marzeniem Władimira Putina. Nic dziwnego, że krwawy incydent, do którego doszło w Słowiańsku, wielu uznaje za rosyjską prowokację.
Miasto zostało przejęte przez zwolenników przyłączenia do Rosji, a w niedzielę rano na jeden z ich posterunków przypuszczono atak. Kto przyjechał tam kilkoma samochodami i otworzył ogień? Rosja uważa, że Prawy Sektor, a Prawy Sektor, że rosyjskie służby specjalne. Zginęły co najmniej trzy osoby, według niektórych doniesień pięć po obu walczących stronach.
Rosyjskie MSZ skomentowało strzelaninę, ogłaszając, że to kolejny dowód na niezdolność nowych władz w Kijowie do poradzenia sobie z sytuacją w kraju, a samozwańcze władze Słowiańska już proszą Putina o pomoc.
Zobacz też: Ukraina. Czołgi z rosyjskimi flagami wjechały do Słowiańska!