Financial Times: Tylko część Ukrainy wejdzie do NATO? "Model zachodnioniemiecki" dyskutowany wśród zachodnich dyplomatów
Podczas szczytu w Wilnie w lipcu ubiegłego roku Ukraina otrzymała obietnicę od ówczesnego szefa Sojuszu Północnoatlantyckiego Jensa Stoltenberga, że w przyszłości kraj ten zostanie członkiem NATO. Póki co to nadal przyszłość nieokreślona, ponieważ NATO nie może przyjąć w swoje szeregi państwa będącego w stanie wojny. "Nie ustalono żadnych ram czasowych przyjęcia Ukrainy do Sojuszu, bo proces akcesji do NATO zawsze opierał się na spełnianiu wymogów" - mówił wtedy sekretarz generalny. Jak wyglądają obecnie szanse na to, że Ukraina dołączy do NATO? Ciekawe doniesienia na ten temat przedstawiał "Financial Times". Ukraina może wstąpić do NATO, ale pod pewnym warunkiem, który zaskakuje. Podobno już od półtora roku dyskutowany jest tak zwany model zachodnioniemiecki dla ewentualnego członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim. Może się okazać, że do NATO wstąpi... tylko część ukraińskiego państwa.
Model nazywany jest zachodnioniemieckim, bo Niemcy zostały po II wojnie światowej podzielone na wschodnie i zachodnie
Według informacji uzyskanych przez "Financial Times" zachodni dyplomaci coraz częściej proponują podczas narad takie rozwiązanie, w którym Rosja zachowa kontrolę nad obecnie okupowanymi terenami Ukrainy, ale "tylko" w praktyce, bo w teorii ani Zachód, ani Ukraina nie uznawałyby tych ziem za część Rosji. Okupowane tereny, czyli na przykład Krym i część Donbasu, nie weszłyby do NATO, a reszta Ukrainy, ta, nad którą Kijów ma i może utrzymać pełną kontrolę, stałaby się członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Model nazywany jest zachodnioniemieckim, bo także Niemcy zostały przecież niegdyś podzielone na wschodnie i zachodnie, a do zjednoczenia doszło w 1990 roku. Według dyplomatów, na których powołuje się "FT", takie rozwiązanie może być dla Ukrainy jedyną drogą do NATO. Czy jednak Wołodymyr Zełenski zgodzi się na to? Zawsze powtarza, że będzie walczyć do końca i nigdy nie uzna rządów Putina nawet na Krymie. Być może będzie jednak musiał zgodzić się na milczące uznanie tych rządów, ale przynajmniej nie otwarte i formalne.