Wojna trwa, mimo to część rolników z Ukrainy postanowiła wyjść w pole. Tak stało się w obwodzie zaporoskim, położonym na południowym wschodzie Ukrainy, a od linii frontu oddalonym zaledwie o 30 kilometrów - wynika z opublikowanego przez agencję informacyjną Ukrinform reportażu ze wsi Komyszuwacha. Farmerzy doskonale zdają sobie sprawę, że w tych okolicznościach z pola mogą już nie wrócić: tereny wciąż są ostrzeliwane przez wroga, dodatkowo w ziemi znajduje się mnóstwo niewybuchów. Saperzy co prawda pomagają w ich usuwaniu, jednak tak czy inaczej praca na roli w tej sytuacji jest obarczona ogromnym ryzykiem. Aby je zmniejszyć rolnicy używają kamizelek kuloodpornych. Jurij Karapetian, przedstawiciel lokalnych władz tłumaczył agencji, że rolnicy podejmują to ryzyko, bo "czują odpowiedzialność" wobec państwa oraz obywateli. Uważają też, że "ziemia nie może czekać, a wojsko i ludzi trzeba wykarmić".
CZYTAJ TAKŻE: Szokujące odkrycie pod Kijowem. Kobieta z połową głowy, spalony nastolatek, zwłoki ułożone wzdłuż autostrady
Ukraińscy rolnicy mają rację. Bank Światowy w niedzielę (10 kwietnia) opublikował raport, z którego wynika, że produkcja gospodarcza Ukrainy spadnie w 2022 roku o 45,1 procent. "Rosyjska inwazja jest ogromnym ciosem dla gospodarki Ukrainy i wyrządziła ogromne szkody w infrastrukturze" - komentuje Anna Bjerde, wiceprezes Banku Światowego na Europę i Azję Środkową. Publikacja stwierdza też, że wyniki rosyjskiej gospodarki skurczą się z kolei o ponad 11 procent.
CZYTAJ TAKŻE: Putin ma nowego, brutalnego generała. To "rzeźnik z Syrii". Zagrożona cała Europa?