Ukraiński parlament zabronił niedawno nadawania rosyjskiej muzyki w transporcie publicznym i mediach elektronicznych, a także zakazał importu książek z Rosji i Białorusi. Czy to dobrze? Wołodymyr Melymuka, Ukrainiec mieszkający w Polsce, artysta i wykładowca Akademii Sztuk Pięknych, zaproszony do programu Aliny Makarczuk uważa, że tak. "Sztuka ma wielką siłę. Jeśli państwo staje się agresorem, a artyści działający w tym kraju popierają tę agresję, to uważam, że trzeba kulturę tego kraju ograniczać, a dostępu do niej zabraniać. Tym bardziej że wiemy z historii, że Rosja od dawna próbuje zniszczyć ukraińskie dziedzictwo i narzucać nam swoją kulturę" - tłumaczy.
UkrALINA. "Wyrzucać Dostojewskiego?"
"No dobrze, ale są głosy z Zachodu: »Jak to, wyrzucać Dostojewskiego? Zamykać się na świat? Kultura nie ma przecież nic wspólnego z polityką«" - zauważa Makarczuk. "Kto będzie chciał, to i tak sięgnie po Dostojewskiego, ale myślę, że warto ograniczać i nie rozpowszechniać" - komentuje artysta.
CZYTAJ TAKŻE: Putin ma wstydliwy problem z żołnierzami. Musi sobie radzić w nietypowy sposób
Wojna na Ukrainie. Ukraina mówi w swoim języku
Rosyjska napaść na Ukrainę paradoksalnie sprawiła, że ukraińska kultura zaczęła być bardziej widoczna. "Muszę państwu przypomnieć, że nawet ukraińscy artyści zazwyczaj pisali, tworzyli, śpiewali po rosyjsku, teraz już tego nie robią" - zaznacza gospodyni programu. "Bardzo wielu moich rodaków zrezygnowało w ogóle z posługiwania się językiem rosyjskim, bo to język napastnika, agresora i źle się kojarzy" - mówi z kolei Melymuka. I kontynuuje: "Kultura ukraińska nabiera mocy, musimy to kultywować, musimy o niej krzyczeć, mamy wspaniałych artystów, wybitne osobistości, super dorobek. Rosjanie tymczasem próbują to zabić, niszczą kulturę, architekturę, nasze dziedzictwo. Dlatego musimy przeciw temu protestować. To wydaje się małą, mało znaczącą sprawą, ale to bardzo ważne działania, które każdy może podjąć".
Cała rozmowa poniżej!
UkrALINA. "Winni tej wojny muszą być pociągnięci do odpowiedzialności"
Alina Makarczuk, dziennikarka Radia Eska podkreśla, że urodziła się na zachodzie Ukrainy, a jej misją w obliczu wojny jest informowanie o tym, co dzieje się w jej pierwszej ojczyźnie. "Obawiam się, że jeśli zapomnimy o tym, albo przestaniemy o tym mówić, to winni nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności" - przyznaje.