Jeszcze do początku XIX wieku lepiej było w Europie nie suszyć ziół, nie hodować kotów, nie mieszkać w chatce za wsią i nie chodzić w spiczastej czapce! Nie trzeba było wiele, by zostać oskarżonym, a zazwyczaj oskarżoną o czary i zginąć w męczarniach z rąk gawiedzi, w świetle prawa. Szaleństwo to wbrew obiegowej opinii nie zaczęło się na dobre w Średniowieczu, a dopiero w epoce nowożytnej. Największe prześladowania miały miejsce na przełomie XVI i XVII wieku, a ostatnia czarownica, która spłonęła na stosie, to Barbara Zdunk. Zginęła w Reszlu (dziś warmińsko-mazurskie) w 1811 roku. W sumie z powodu polowań na czarownice w całej Europie zabito około 35 tysięcy osób. W tym 3837 w Szkocji. Tam procesy o czary trwały do 1736 roku, kiedy to zmieniono prawo dotyczące czarownic ustanowione w 1563 roku. 84 proc. skazanych za rzekome magiczne praktyki było kobietami. Głównie duszono je, a potem palono ciała.
NIE PRZEGAP: Wampir ugotował 70-latka w mikrofalówce! Myślał, że to go wyleczy
NIE PRZEGAP: Sensacyjny rozwód księżniczki Dubaju! Dostanie trzy MILIARDY złotych
Po latach władze Szkocji postanowiły pochylić się nad problemem tych wszystkich czarownic. A to za sprawą grupy Witches of Scotland, która od dwóch lat walczyła o oficjalne, państwowe ułaskawienie tysięcy niesłusznie skazanych Szkotek i Szkotów. Według "the Sunday Times" sprawa dotarła już do szkockiego parlamentu i niebawem odbędzie się poważne głosowanie dotyczące czarownic! Pozostaje trzymać kciuki za to, by parlamentarzyści okazali im wyrozumiałość.