Umarła na raka, by dać życie córce

2014-04-02 4:00

Ta kobieta poświęciła wszystko, by ocalić swoje dziecko. Ciężarna Elizabeth Joice (†36 l.) dowiedziała się, że ma raka i aby mieć szansę na przeżycie, musi usunąć ciążę. Nie zrobiła tego. Lily (3 tyg.) jest zdrowa, matka zmarła kilka dni po porodzie.

- Jeśli mam odejść z tego świata, nie chcę ciągle chodzić po szpitalach, podróżujmy, aż umrę - powiedziała Elizabeth Joice do narzeczonego Maxa (32 l.), kiedy w 2010 roku lekarze wykryli u niej złośliwy nowotwór. - Zawsze taka była, nie roztkliwiała się nad sobą - wspomina dziś Max.

Zobacz też: The Voice of Poland. TVP 2 pokaże koncert dla zmarłej na raka Kasi Markiewicz

Na szczęście wtedy lekarzom udało się wyciąć guza w okolicy kręgosłupa i wydawało się,

że Liz będzie zdrowa.

Oddała życie dla córeczki

 

Para pobrała się. Kobieta szybko zaszła w ciążę. Po miesiącu poczuła się źle. Choroba wróciła. Lekarze mówili wprost: albo Liz usunie ciążę i zacznie leczenie, albo umrze. Amerykanka podjęła ryzyko. 4 marca jej córeczka Lily przyszła na świat przez cesarskie cięcie. Jej mama miała już przerzuty nowotworu na płuca, serce i brzuch.

Po pięciu dniach zmarła.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki