Świadkowie katastrofy widzieli, jak w trakcie wczorajszego lotu od Cessny 337 Skymaster odpadł ogon. Piloci próbowali wylądować na lotnisku w Monmouth, skąd wystartowali, około 100 km od Nowego Jorku. Awionetka nie trafiła jednak w pas startowy. Kiedy maszyna wzniosła się ponownie w powietrze, zaczęła się rozpadać. Potem przechyliła się na prawe skrzydło i uderzyła dziobem z ziemię.
Przeczytaj też: Piotr i Robert spłonęli w Airbusie
Problemy zaczęły się ponoć zaraz po starcie z lotniska w New Jersey. Lot utrudniały fatalne warunki pogodowe, padający śnieg i silny wiatr. Piloci zdecydowali, by zawrócić. Mimo wysiłków, by sprowadzić Cessnę bezpiecznie na płytę lotniska, doszło do potwornej katastrofy. Szczątki awionetki rozrzucone są po polu w promieniu kilkudziesięciu metrów. Tuż obok wraku strażacy znaleźli ciała trzech mężczyzn. Ciała nastolatka i młodszego chłopca leżały dużo dalej. Nazwiska ofiar nie są znane.
Korespondent Polskiego Radia w Waszyngtonie ustalił, że amerykańskie władze zwróciły się do polskiego konsula Krzysztofa Kasprzyka o pomoc w identyfikacji zwłok. Wszystko wskazuje na to, że zginęli dwaj nasi rodacy. Jeden z nich miał kilkanaście lat, drugi był kilka lat młodszy. Konsul potwierdza, że zna nazwiska ofiar, ale nie może ich ujawnić, by chronić prywatność ich rodzin.