Do pierwszego rozlewu krwi doszło w piątek około godziny 7.45 wieczorem w Canarsie Park przy East 92nd Street na Brooklynie. Trzynastoletni chłopak grał w koszykówkę na osiedlowym boisku, kiedy nagle z ulicy zaczęły padać strzały. Według świadków grupa młodych mężczyzn ścigała inną osobę i zaczęła do niej strzelać. Problem w tym, że kula nie trafiła "ich ofiary", a niewinnego trzynastolatka, który został trafiony w krocze. Rannego chłopca przewieziono do Brookdale University Hospital. Na szczęście jego życiu i zdrowiu nic nie zagraża. Tymczasem policja prowadzi śledztwo i poszukuje sprawców. Do kolejnego incydentu doszło z kolei przed blokiem przy Avenue V i West 11th Street w brooklyńskim Gravesend. Jak ustaliła policja, 16-letni chłopak wychodził ze swojego budynku. W pewnej chwili na ulicę wjechał samochód i nagle zaczęły padać strzały. Rannego przewieziono do poblisiego szpitala, jego stan lekarze określają jako stabilny. Zdaniem śledczych chłopak został pomylony z kimś innym, ponieważ po rozmowach z rodziną i świadkami ustalono, że nie miał on żadnych kontaktów z podejrzanym towarzystwem.
None