Do masakry doszło w nocy z czwartku na piątek. Holmes ubrany w kuloodporną kamizelkę, z maską gazową na twarzy i uzbrojony po zęby otworzył ogień do widzów na premierze najnowszego filmu o Batmanie "Mroczny Rycerz powstaje". Zastrzelił 12 osób, a ponad 50 ranił.
Szaleniec tuż po tragedii został schwytany na tyłach centrum handlowego, w którym znajdowało się kino. Nie stawiał oporu przy zatrzymaniu, ale policjantom wyjawił, że jest wrogiem Batmana, a swoje mieszkanie zaminował. Nic więcej nie powiedział i odmówił współpracy. Saperom dopiero w sobotę udało się rozbroić ładunki wybuchowe ukryte w mieszkaniu szaleńca.
Śledczy twierdzą, że Holmes przygotowywał się do ataku przez wiele miesięcy, zbierając amunicję, pistolety i strzelby. W dalszym ciągu nie wiadomo, dlaczego zaczął strzelać. Jego sąsiedzi i znajomi są w szoku.
Opisują go jako miłego, dobrze wychowanego i inteligentnego człowieka, który chodził do kościoła. Holmes był cichy i całe dni spędzał przed komputerem, grając w gry komputerowe. Wiadomo już, że sprawca masakry urodził się w San Diego w Kalifornii. W liceum, które skończył z wyróżnieniem, był w składzie drużyny piłki nożnej.
Również studia na Uniwersytecie Kalifornijskim ukończył ze świetnymi ocenami. Potem pracował na wydziale neurologii Akademii Medycznej Uniwersytetu Kolorado. Z informacji mediów wynika, że Holmes robił doktorat, ale w ostatnich miesiącach miał problemy z zaliczaniem testów.