"Washington Post" opublikował na swoich stronach kopię wydanego w kwietniu tajnego rozporządzenia sądowego, które umożliwia Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency - NSA) zbieranie danych o rozmowach milionów klientów firmy Verizon, jednego z największych operatorów telefonii komórkowej w Stanach. Prestiżowy dziennik zwraca uwagę, że oznacza to, iż administracja Baracka Obamy (51 l.) kontynuuje praktyki stosowane przez administrację George'a W. Busha, za którego prezydentury wprowadzono Patriot Act, umożliwiający - w uzasadnionych przypadkach - inwigilowanie obywateli.
Informacje o zbieraniu danych o prywatnych rozmowach Amerykanów natychmiast wywołały falę oburzenia. Zarówno ze strony obrońców swobód obywatelskich, jak i nawet niektórych polityków, którzy uważają, że jest to rażące łamanie praw obywateli i to bez wyraźnego uzasadnienia.
Tymczasem James Clapper, szef wywiadu (National Intelligence), twierdzi, że agencja nie robi nic, czego nie musiałaby robić dla bezpieczeństwa wszystkich mieszkańców Stanów. Dodał też, że sensacje w gazetach mogą tylko narazić wszystkich na niebezpieczeństwo.
Również przewodniczący senackiej większości Harry Ried zaapelował o spokój i o powstrzymanie się ze zbyt pochopnym wyciąganiem wniosków. A przewodniczący Komisji ds. Wywiadu w Izbie Reprezentantów, kongresman Mike Rogers, przypomniał, że zbieranie informacji o rozmowach telefonicznych autoryzowane przez Patriot Act pozwoliło kilka razy zapobiec atakom, które mogłyby okazać się tragiczne w skutkach. Zdaniem jednego z byłych wysoko postawionych agentów wywiadu obywatel, który nie robi nic, co mogłoby stanowić zagrożenie dla innych ludzi i bezpieczeństwa narodowego, nie musi się niczego bać.