Zwolennicy Trumpa dostali się do Kapitolu. Część pomieszczeń musiała być ewakuowana. Niektórzy pracownicy musieli zostać w swoich biurach. Jak podaje TVN24, są osoby ranne. Jedna z protestujących miała zostać postrzelona i walczy o życie.
Tłum zwolenników Donalda Trumpa wypełnia centrum Waszyngtonu mimo epidemii koronawirusa. Z haseł jakie wykrzykują można zrozumieć, że chcą kolejnej kadencji prezydentury Trumpa.
O godzinie 19 czasu polskiego rozpoczęło się posiedzenie Kongresu, któremu przewodniczy wiceprezydent Pence. W alfabetycznej kolejności rozpoczęto otwieranie kopert z głosami elektorów z poszczególnych stanów. Wtedy Mike Pence miał ogłosić oficjalną wygraną Joe Bidena w wyborach.
Zgłoszono protest przeciwko wynikom z Arizony - 60 Republikanów. Wspólna sesja Kongresu musiała być zawieszona. Władze Waszyngtonu ogłosiły wprowadzenie godziny policyjnej. Na miejscu jest duże zamieszanie, sytuacja jest dynamiczna. Docierają kolejne jednostki policyjne.
Do Waszyngtonu docierają jednostki policji z innych rejonów kraju! To pokazuje, jak sytuacja jest poważna. Widać jednostki antyterrorystyczne. Według agencji Reuters, w starciach z protestującymi ranni zostali policjanci.
W swoim wystąpieniu Joe Biden stwierdził, że te wydarzenia to zamach na praworządność i demokrację. - Musi się to skończyć. Wzywam prezydenta Trumpa aby wystąpił w telewizji i zarządał końca tego oblężenia - Stwierdził Biden.
Donald Trump po dłuższej chwili odpowiedział. - Te wybory zostały skradzione. Wiem co czujecie. Idzie jednak do domu. Zostańcie w pokoju. Kocham Was! - stwierdził Trump w swoim wystąpieniu.
Według Białego Domu "na wniosek Donalda Trumpa Gwardia Narodowa uda się na Kapitol"