Ponad 10 lat temu w Cleveland, trzy nastolatki - Michelle Knight, Amanda Berry i Gina DeJesus zaginęły bez śladu. Zostały odnalezione i uwolnione dopiero w maju tego roku, kiedy jeden z sąsiadów porywacza, Ariela Castro, zaalarmował policję. Czas spędzony w domu porywacza był dla kobiet istnym koszmarem. Według Michelle Knight, wszystkie trzy były przez zwyrodnialca bite, poniżane, skuwane łańcuchami, aż wreszcie brutalnie gwałcone.
>> Ariel Castro, który więził kobiety przez 13 lat usłyszał zarzuty. Jego bracia zostali zwolnieni
Oskarżony utrzymywał na sali rozpraw, że w jego domu kobietom nie działa się krzywda, a on sam jest uzależniony od seksu i w młodości padł ofiarą molestowania seksualnego.
– Nie jestem potworem. Jestem normalnym człowiekiem, który jest chory – powiedział 52-letni mężczyzna zapewniając, że nigdy nie zastosował wobec przetrzymywanych kobiet przemocy fizycznej – Większość stosunków seksualnych, jakie mieliśmy, odbyła się za obopólną zgodą. Twierdzenia, że zmuszałem je do tego, są nieprawdziwe. Wielokrotnie one same prosiły mnie o seks.
Ariel Castro na koniec swojego przemówienia przeprosił ofiary, a także ich rodziny. Ponadto, poprosił sędziego o łagodny wymiar kary. Prowadzący rozprawę sędzia, nie spełnił prośby Castro i obciążył go 977 zarzutami dotyczącymi porwań, gwałtów i tortur, a nawet zabójstwa, ponieważ 52-latek doprowadził do poronienia u jednej z więzionych kobiet, która zaszła z nim w ciążę. Ostatecznie został skazany na dożywocie plus 1000 lat.