Syn milionera chciał wypędzać demony z ojca i ochrzcić go w jeziorze. Skończyło się potwornym mordem
Tajemniczy i makabryczny mord w amerykańskim stanie Massachusetts! Przed sądem staje 22-letni dziś Jack Callahen z hrabsta Plymouth, oskarżony o zamordowanie swojego ojca podczas dziwnego rytuału religijnego. Młody mężczyzna twierdzi, że to wszystko przez siły nieczyste, a on sam jest niewinny. Co dokładnie się stało? Scott Callahan (+57 l.) był bogatym bankierem, który zmagał się z alkoholizmem. W 2021 roku na własne życzenie wyszedł z odwyku i udał się prosto do baru. 19-letni wówczas Jack miał go stamtąd zabrać do domu. Mężczyzna pojechał uberem po ojca i mimo jego protestów chciał zawieźć go do domu matki, byłej żony 57-latka. W międzyczasie jednak kobieta zadzwoniła do syna i kategorycznie odmówiła przyjęcia eks męża pod swój dach. Wtedy niespodziewanie Jack Callahan kazał kierowcy skręcić nad jezioro pod Duxbury. Tam obaj mężczyźni wysiedli.
"Zostawiłem go tam, aby zdecydował, czy pójść ze mną do nieba, czy do piekła. Myślę, że wybrał piekło"
Jak pisze "Daily Mail", powołując się na treść wystąpień w sądzie, następnie syn zaciągnął stawiającego opór ojca nad jezioro i postanowił wykonać coś na kształt chrztu i egzorcyzmu w jednym. Uważał bowiem, że... w 57-latka wstąpił demon zwany "Dirty Dan", czyli "Brudny Dan". Chwycił ojca i wielokrotnie zanurzał jego głowę w wodzie. "Opisał, że trzymał ojca w stawie na plecach jak dziecko, że bez przerwy zanurzał jego głowę w wodzie około czterech do ośmiu razy, a gdy ojciec zaczynał kaszleć i dławić się, podnosił głowę w górę. A potem, gdy ojciec zaczął bić i uderzać go, wpychał głowę z powrotem do wody. Robił tak, dopóki jego ojciec przestał walczyć" - powiedział prokurator w sądzie. "Zostawiłem go tam, aby zdecydował, czy pójść ze mną do nieba, czy do piekła. Myślę, że wybrał piekło" - miał zeznać morderca, nie przyznajac się jednocześnie do jakijkolwiek winy. Za parę dni zapadnie wyrok.