Głosami komunistów opozycji udało się odrzucić rządowy wniosek o przedłużenie stanu wyjątkowego-covidowego, więc jego ostatnia „edycja” będzie obowiązywała do niedzieli (14 lutego) włącznie. Od poniedziałku przestanie obowiązywać część restrykcji: otwarte będą mogły być sklepy, galerie, fitness centra, ale nie restauracje. Czy zostaną otwarte granice, to okaże się w przyszłym tygodniu. Już teraz na policja kraju morawsko-śląskiego, odpowiednika naszego województwa, graniczącego z województwami śląskim i opolskim, kontroluje, czy korzystający z autostrad wykupili winietki. Kontrolujący wyposażeni są w specjalne czytniki skanujące numery rejestracyjne samochodów. Potem sprawdzają, przez internet, w bazie uiszczonych opłat. Gdy obowiązały winiety-naklejki, można było je kupić nie tylko przed granicą, ale znacznie dalej od niej. Teraz najłatwiej kupić je (od 1 stycznia) przez stronę edalnice.cz.
Ceny za korzystanie z czeskich autostrad nie wzrosły, opłaty nie są wygórowane, można Czechom tylko zazdrościć. Korzystanie z „dalnic” przez rok dla samochodu osobowego oznacza wydatek 1,5 tys. koron (262 zł). Za 30-dniową winietkę zapłacimy 440 „kaczek” (77 zł), a 10-dniową – 310 (54 zł). Jeździć można, ile dusza zapragnie. Jednak, gdyby ktoś chciał zaoszczędzić, to odradzamy. Kara za jazdę po płatnym odcinku autostrady wynosi do 20 tys. CZK (3,5 tys. zł). Czeska drogówka znana jest z tego, że nie ma pobłażania dla kierowców, zwłaszcza zagranicznych. Z opłat zwolnione są motocykle, a także samochody elektryczne, napędzane wodorem oraz hybrydy typu plug-in o emisji CO2 poniżej 50 g/km ze specjalnymi, czeskimi tablicami rejestracyjnymi zaczynającymi się od liter EL. Uwaga! Zwolnienie dotyczy również samochodów zarejestrowanych poza Republiką Czeską. Ich właściciele muszą jednak wypełnić odpowiedni formularz.
Polecany artykuł: