41 robotników uwięzionych w zasypanym tunelu czekało na ratunek przez 17 dni. Akcja ratunkowa zakończyła się powodzeniem
Pamiętacie chilijskich górników? W Chile w 2010 roku po tąpnięciu ziemi w kopalni 33 górników zostało uwięzionych pod ziemią w zawalonym korytarzu. Uwolniono ich dopiero po 69 dniach dzięki specjalnie skonstruowanej kapsule, wcześniej przez wydrążone otwory podawano im jedzenie i wodę. W Indiach wydarzyło się w tym miesiącu coś podobnego. Tyle, że nie w kopalni, a w tunelu pod Himalajami, którego drążenie wywołuje zresztą wielkie kontrowersje z powodu zagrożeń ekologicznych. A także tych związanych z powstawaniem osuwisk. Czyżby między innymi takich, jak to, które o mały włos nie doprowadziło do wielkiej tragedii? 12 listopada w rejonie wioski Silkyara w budowanym tunelu pracowało 41 osób. Wtedy stało się to, przed czym ostrzegali przeciwnicy drążenia w himalajskich skałach potężnych przejść. Osunęła się ziemia, a robotnicy zostali odcięci od świata 60-metrową warstwą gruzów i skał.
Robotnicy wyczołgali się przez wydrążone przejście w gruzowisku. Wszyscy są cali i zdrowi
Akcja ratunkowa była bardzo trudna. Nie dało się po prostu przesunąć zwałów betonu i kamieni, trzeba było wydrążyć wyjście przy pomocy specjalnych maszyn. Kolejne urządzenia psuły się, wiertła łamały. Sprowadzono nawet z USA specjalną wielką wiertnicę. Przez ten czas przez mniejsze otwory, które na szczęście były, tłoczono do tunelu tlen i dostarczano uwięzionym wodę i jedzenie. Akcja ratownicza była bardzo niebezpieczna, w każdej chwili mogło dojść do zawalenia się stropu lub powstania kolejnych osuwisk. Po siedemnastu dniach udało się! Robotnicy wyczołgali się przez wydrążone przejście i padli w ramiona swoich bliskich. Nikomu nic się nie stało.