Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej przypominać ma nie tylko o tym, że nie wszyscy w świecie mają dach nad głową, co jeść, gdzie się uczyć i leczyć, gdy zajdzie taka potrzeba. To także nieformalne święto wszystkich zaangażowanych w niesienie pomocy humanitarnej. Jest ich tylu, że w oficjalnych dokumentach pomocowych instytucji ONZ używa się sformułowania „pracownicy sektora pomocy humanitarnej”. Bez pomocy rządów, organizacji pozarządowych i milionów zwykłych ludzi, przejętych losem potrzebujących, wiele by nie zdziałali. Ci ostatni najczęściej działają spontanicznie, reagują na wydarzenia. Ponad tysiąc ofiar trzęsienia ziemi na Haiti i kryzys w Afganistanie pewnie wyzwolą w ludziach, ze spokojnych państw, falę empatii i datków. Nie ma się co oszukiwać: bez obywatelskiego wsparcia finansowego organizacje pomocowe (Caritas Polska, Polska Akcja Humanitarna, Polska Misja Medyczna itd.) miałyby ograniczone możliwości działania. – Potrzeby rosną szybciej niż fundusze przeznaczane na pomoc, wciąż brakuje lekarzy, a ataki na pracowników sektora humanitarnego nie są rzadkością – podkreśla Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej. W Afganistanie jeszcze rok temu 4 lekarzy na 10 tys. osób. Dziś jest jeszcze gorzej. Jutro lekarzy będzie jeszcze mniej...
Kryzysy społeczne dziś generują przede wszystkim lokalne wojny, potem naturalne katastrofy w rodzaju trzęsień ziemi, powodzi, suszy itp. Niepokojące jest, że głód cierpi więcej ludzi nie wskutek suszy, ale lokalnych konfliktów wojennych. Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) wskazuje na Afganistan, jako miejsce potencjalnie największego od lat kryzysu humanitarnego. Od początku roku kraj ten opuściło 550 tys. osób. Stali się uchodźcami. Światowy Program Żywnościowy nie wyklucza zaistnienia w Afganistanie klęski głodu. Czy będzie to kryzys na miarę syryjskiego, wywołanego przez trwającą od 10 lat wojnę, wskutek której 13 mln Syryjczyków żyje teraz poza krajem, najczęściej w obozach dla uchodźców?
Kryzys humanitarny trwa średnio 9 lat. Są jednak na świecie ludzie, którzy w takich obozach dla uchodźców, chociażby w Kenii, spędzili 28 lat. Każda pomoc jest ważna, ale szczególnego znaczenia – tłumaczyć nie trzeba – nabiera pomoc medyczna. Stosunkowo niegroźne infekcje wirusowe, choroby pasożytnicze i zatrucia pokarmowe dla osłabionych i wegetujących ludzi stanowią śmiertelne zagrożenie.
– Pomoc medyczna jest jednym z filarów pomocy humanitarnej. Nasi lekarze nie tylko sami wyjeżdżają na misje, podczas których pracują w placówkach medycznych, ale także szkolą lokalny personel. Dodatkowo uzupełniamy braki w sprzęcie medycznym i lekach, żeby nasza praca przyniosła długoterminowe rezultaty. Wieloletnie stany klęsk, na co wpływ ma zarówno środowisko, jak i toczące się konflikty zbrojne, wymagają długofalowych działań – wyjaśnia Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej. Na dodatek panująca w świecie pandemia COVID-19 tylko pogłębiła kryzysy humanitarne.
W raporcie unijno-onzetowskiej organizacji humanitarnej Global Network Against Food Crises stwierdzono, że „Podczas gdy konflikty pozostają głównym czynnikiem powodującym głód na świecie, to pandemia Covid-19 pogorszyła sytuację, ponieważ ludzie zostali zmuszeni do rezygnacji z pracy z powodu środków restrykcyjnych w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa”. W 2021 r. 142 mln ludzi w 40 krajach będzie niedożywionych, a 155 tysiącom grozi śmierć głodowa...
Polecany artykuł: