- Jaka amnestia! O czym wy mówicie. Granicę trzeba uszczelnić! Tylko broń odstraszy ich przed wkraczaniem nielegalnie na teren naszego kraju - wykrzykiwało kilku uczestników spotkania, które odbyło się we wtorek po południu w Sun Lakes na przedmieściach Phoenix.
McCain starał się nieco ostudzić atmosferę i przekonywał, że stworzony przez niego i kilku innych senatorów dwupartyjny projekt owszem, zakłada drogę legalizacji dla przebywających tutaj nielegalnych, ale też zaostrzenia przepisów. A dzięki nim zapobiegnie się nowej fali nielegalnej imigracji.
Wymieniał m.in. uszczelnienie granic, kontrolę wjazdów i wyjazdów, ściganie pracodawców zatrudniających na czarno, udoskonalenie systemu sprawdzania pracowników czy zabezpieczania kart Social Security.
- Mówimy tutaj o 11-milionowej grupie ludzi. Nawet nie mamy tylu autobusów, by ich wywieźć za granicę - starał się nieco żartem mówić do tłumu McCain. To nie przekonało zebranych, bo słowa polityka odebrali z wielkim buczeniem. - To są analfabeci, najeźdźcy nieznający angielskiego, którzy chcą tylko naszych rządowych benefitów - krzyczał ktoś na sali.
- Amerykańskie obywatelstwo to przywilej, który należy się osobom urodzonym na tej ziemi lub które robiły wszystko zgodnie z prawem. Nie możemy nagradzać nim osób, które od samego początku łamały nasze przepisy i kpiły z nich. I oni mieliby w przyszłości głosować? Nigdy - mówił inny uczestnik spotkania.
W czasie kiedy John McCain bronił na spotkaniach z mieszkańcami projektu reformy imigracyjnej, szefowa Departamentu Bezpieczeństwa Kraju (DHS) Janet Napolitano robiła objazd wzdłuż południowej granicy.