Ciągłe usterki, awarie, problemy z komputerami i systemem informującym o poziomie promieniowania czy ewentualnym wycieku substancji radioaktywnych, brak odpowiednich szkoleń na wypadek wybuchu wśród pracowników albo śpiący na służbie ochroniarze - to się dzieje notorycznie w znajdującej się w Westchester County elektrowni jądrowej. Tak przynajmniej twierdzi kilku byłych pracowników Indian Point Energy Center, którzy byli tam zatrudnieni jako ochroniarze. Zapytani, czy elektrownia jest bezpieczna, odpowiadają krótko: "Czasami tak"... Ich zdaniem, z uwagi na obecny poziom znajdujących się tam zabezpieczeń oraz jakość pracy ochrony, elektrownia powinna być zamknięta. - Ludzie powinni się dowiedzieć, co tam się dzieje i w jakim poważnym są zagrożeni - powiedział Jason Hettler, jeden z byłych ochroniarzy, który wspólnie z drugim, Skipem Travisem, pozwali właściciela elektrowni: Entergy. Mężczyźni domagają się odszkodowania, ponieważ - jak mówią - zostali zwolnieni, gdyż zgłosili swoje zaniepokojenie sytuacją w Indian Point odpowiednim służbom. Z dokumentów sądowych wynika, że zainwestowane niedawno w usprawnienie i podniesienie poziomu zabezpieczeń 100 milionów dolarów, poszły na marne. Zostały na przykład wydane na system komputerowy, który ma kontrolować wszystkie urządzenia alarmowe, sterować kamerami zamontowanymi przy reaktorach i na terenie całej elektrowni. Problem w tym, że nie działa on jak powinien - nie tylko bardzo często całkowicie się zawiesza, ale przede wszystkim uaktywnia alarm nie wtedy, kiedy powinien.
W cieniu elektrowni atomowej
2013-11-15
1:00
To naprawdę niepokojące! Funkcjonowanie i efektywność zabezpieczeń w elektrowni jądrowej - Indian Point Energy Center - pozostawia bardzo dużo do życzenia! Co więcej, poziom tych zabezpieczeń jest tak słaby, że może zagrażać zdrowiu i życiu milionów nowojorczyków - donosi Fox News.