Podczas dyskusji Spielberg przywołał szokujące dla niego dane, z których wynika, że 41 proc. Amerykanów nie wie, czym było Auschwitz, a 22 proc. Amerykanów młodego pokolenia nigdy nie słyszało o Holokauście. W pewnym momencie podczas panelu Spielberg powiedział o historii, która miała wydarzyć się w trakcie kręcenia filmu w Polsce. Jak relacjonował Spielberg, jakaś Polka powiedziała ubranemu w mundur SS aktorowi Ralphowi Fiennesowi, że "bardzo podoba jej się mundur" i że "życzyłaby sobie, żeby (Niemcy - red.) wrócili i znów nas chronili". Słynny reżyser od razu zdał sobie sprawę, że jego słowa wywołają burzę. - Za to, co powiedziałem, prawdopodobnie w Polsce zostanę aresztowany, kiedy następnym razem się tam pojawię, w końcu uchwalili swoje prawo - powiedział Spielberg, który nawiązał do ustawy o IPN. Na jej mocy można skazać na karę więzienia osoby, które przypisują narodowi polskiemu zbrodnie popełnione przez nazistów w czasie II wojny światowej.
W Polsce ARESZTUJĄ Spielberga? Słynny reżyser się BOI
Steven Spielberg krytycznie odniósł się do polskiej ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Podczas panelu z okazji 25. rocznicy powstania filmu "Lista Schindlera" słynny reżyser podkreślił też, że wiedza o Holocauście "powinna być częścią nauk społecznych w każdej publicznej szkole średniej" w USA. Obecnie - zdaniem oburzonego Spielberga - edukacja o Holocauście w Stanach Zjednoczonych jest niewystarczająca.