Afera z zabijaniem bezpańskich psów raz już wybuchła. Miasto, pod naciskiem obrońców zwierząt z zagranicy, wycofało się wtedy z planów eksterminacji bezpańskich zwierząt. Teraz wcieliło je w życie, po cichu wynajmując prywatną firmę, której zadaniem, jak pisze ABC News, jest zabicie tylu psów, ile się da. Mogą to być tysiące zwierząt!
Alieksiej Sorokin, właściciel wynajętej przez władze firmy, mówi, że zabija psy ze względów bezpieczeństwa. - Wyobraźcie sobie, że skoczek narciarski leci z szybkością 130 kilometrów na godzinę, a przy lądowaniu wpada na psa, który przebiegł mu drogę. To może zagrozić życiu skoczka i psa - opowiada.
ZOBACZ TEŻ: Pasażerowie pociągów z Łodzi do Warszawy grzeją się przy otwartym ogniu!
Sorokin dodaje: - Psy muszą zniknąć z ulic, nawet jeśli oznacza to, że trzeba je uśpić. Zapewnia, że trucie i stosowanie pułapek nie jest żadnym okrucieństwem; raczej służbą publiczną w interesie ludzi, którzy nie będą się już musieli obawiać się ataku stad zdziczałych psów.
- Nazywajmy rzeczy po imieniu - mówi hycel. - Te psy to biologiczne śmieci! Nie ma też doibrego zdania o Rosjanach: w naszym kraju ludzie są nieodpowiedzialni. Jak tylko znudzą się psem, wyrzucają go na ulicę.
ABC NEws nie uzyskało od władz Soczi żadnego stanowiska w sprawie polowania na psy.