Od 2011 roku, kiedy to antyprezydenckie protesty w Syrii zamieniły się w wojnę domową, w ogniu walk zginęło już ponad 200 tysięcy ludzi, ale według organizacji opozycyjnych, w tym Obserwatorium, ofiar jest zdecydowanie więcej. Ich szacunki mówią o co najmniej 50 tysiącach dodatkowych zabitych - podaje tvn24.pl.
Prorządowe siły odpychają ataki rebeliantów różnych ugrupowań, w tym wspierane przez Zachód, a także te powiązane z Al-Kaidą i dżihadystami z Państwa Islamskiego. Większość Syrii leży w gruzach, a strony konfliktu, pomimo poważnego wyczerpania, nie przejawiają gotowości do ustępstw. Największe miasto kraju i jego byłe centrum gospodarcze, Aleppo, jest dokumentnie zrujnowane i podzielone na strefy kontroli władz oraz opozycji. Większość wschodniej Syrii pozostaje natomiast pod kontrolą dżihadystów z Państwa Islamskiego - podaje tvn24.pl.
Zobacz: Syria. Lekarze odrąbują dzieciom nogi
Jak głoszą dane przekazane przez Ministerstwo Zdrowia w Iraku, w 2014 r. w Iraku zabitych zostało 15 538 osób, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej, gdy śmierć w aktach przemocy poniosły 6 522 osoby - informuje tvpinfo.pl. Irackie wojska, wspierane przez międzynarodową koalicję kierowaną przez USA, od 2004 roku usiłują odbić z rąk dżihadystów utracone tereny.
Na konflikcie najbardziej cierpią cywile. Syryjczycy żyją w skrajnej biedzie, a co szósty obywatel uciekł z kraju. Przeżywają głównie dzięki pomocy zagranicznej.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail