Skandal na salonach u prezydenta USA! Żądny sławy duet naciągaczy bez zaproszenia wdarł się na imprezę do głowy państwa. Co prawda agenci przeszukali państwa Salahi (podobnie jak każdego z 300 pozostałych gości), sprawdzając, czy nie mają przy sobie broni. Zapomnieli tylko zapytać, czy mają oficjalną wejściówkę.
Na to tylko czekali przebiegli Amerykanie. Wyraźnie zadowoleni, że udało im się dostać do pilnie strzeżonej twierdzy, wtopili się w tłum. Oszuści popijali szampana, zajadli się smakołykami i ani myśleli dać się złapać. Wprost przeciwnie, zamiast ukrywać się po kątach ucinali sobie pogawędki z ważnymi osobistościami.
Jakby tego było mało, Tareq i Michaele niczym najlepsi znajomi polityków robili sobie zdjęcia ze świtą Obamy. Przebiegle wyszczerzali zęby na fotkach z samym wiceprezydentem Joe Bidenem (67 l.) i żołnierzami marines. Po zakończonym przyjęciu umieścili zdjęcia na portalu internetowym Facebook, by pochwalić się nimi światu.
Właśnie wtedy agenci prezydenta zorientowali się, że wpuścili do Białego Domu parę intruzów. Tajniacy nie kryją wściekłości, że tak łatwo dali się zrobić w balona. Prowadzą śledztwo, jak to się stało, że doszło do złamania procedur bezpieczeństwa. Ponoć przy jednej z bramek nie sprawdzono, czy są na liście gości.