Puszyste amerykańskie mamy szukające opiekunki do dzieci traktują je jako konkurencję w walce o względy mężów. Stąd wybór najlepszej kandydatki do opieki nad dzieckiem sprowadza się do eliminacji najszczuplejszych. W dobie szalejącej otyłości problem nabiera znaczenia. Niestety, nie ma recepty na tę dyskryminację. Amerykanki powierzają więc swoje dzieci kobietom przy kości różnych narodowości, ale nie ślicznym jak z obrazka Polkom.
Ania ze wściekłością wspomina ostatnią rozmowę kwalifikacyjną. — Gdy zobaczyłam wzrok tej kobiety, wiedziałam, że nie dostanę pracy. Była trzy razy tęższa ode mnie! Zadawała głupie pytania. Miała do mnie lekceważący stosunek. Chociaż mam doświadczenie w opiece nad dziećmi i dobrze odpowiedziałam na pytania, ciągle kręciła nosem. Nie wyjaśniła, dlaczego nie chce mnie przyjąć. Dla mnie było to oczywiste. To nie pierwsza taka rozmowa.
Z kolei Marta mówi, że po jakimś czasie rzuciła posadę niani na Manhattanie, bo atmosfera była nie do wytrzymania. Miała dość pytań w stylu: dlaczego nic nie jesz, gdzie chodzisz na siłownię, czy dużo ćwiczysz?
–Jadłam normalnie, a na siłownię nie miałam czasu, po prostu taką mam przemianę materii. Moja szefowa spędzała na rowerku stacjonarnym każdą wolną chwilę. Bez efektów—mówi Marta.—Na szczęście teraz trafiłam na normalną rodzinę.
Bywa, że małżeństwo przed zatrudnieniem niani chce się naradzić na osobności.
Taka rozmowa czasem kończy się scysją albo, ku satysfakcji żony, odmową zatrudnienia. Problem jest realny.—Słyszałam w radiu żart, że mama powinna wrócić do domu przed kolacją, bo inaczej to niania poda dzieciom kolację, a tacie deser — śmieje się Ania.— One się nas zwyczajnie boją — podsumowuje.
Według Amerykanek polskie nianie są dla nich za chude!
Nie od dziś wiadomo, że najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny. Wieść ta dotarła także do Nowego Jorku. Zamiast być powodem do dumy, jest przekleństwem szukających zatrudnienia polskich niań. Polki ubolewają, że rozmowy o pracę są z góry skazane na porażkę… bo są za chude.