Urodzona na Węgrzech 200-kilogramowa Vilma Soltesz ( 56 l.) pojechała w rodzinne strony i chciała wracać samolotem. Ale gdy przyszło co do czego, okazało się, że nawet trzy miejsca jej nie wystarczają, pasy się nie dopinają, a obsługa odmawia transportu ze względów bezpieczeństwa. W międzyczasie ciężko chora na cukrzycę kobieta poczuła się źle, a właściwe leczenie mogła przejść tylko w USA. Mimo wysiłków rodziny nie udało się załatwić Vilmie transportu i Amerykanka umarła na lotnisku.
WĘGRY: Umarła, bo była za gruba na samolot
Ta Amerykanka była tak gruba, że żaden z trzech kolejnych samolotów nie był w stanie wziąć jej na swój pokład, kiedy potrzebowała niezbędnej pomocy medycznej. Przypłaciła to życiem...