Do wstrząsającej zbrodni doszło w poniedziałek ok. godz. 10:00. Jak dotąd nie udało się dowiedzieć, dlaczego mężczyzna dokonał tego czynu. Wiadomo jednak, że nie znał swoich ofiar. Policja ustaliła, że próbował on zepchnąć na tory jeszcze jedną osobę, która okazała się od niego silniejsza. Następnie sprawcę, który rzucił się do ucieczki, ujęli pasażerowie.
Śledczy zdradzili teraz, że bestią okazał się być 40-letni mężczyzna pochodzący z Erytrei. Według RMF FM był od czwartku poszukiwany przez szwajcarską policję, bo groził nożem swojej sąsiadce. Wcześniej pracował do stycznia, gdy to rzucił pracę. Przed wyjazdem do Niemiec uwięził w domu żonę z dziećmi, za to również był. Nie wiadomo, czy niemiecka policja dostała o nim informację.
W Szwajcarii (w kantonie Zurych) mieszkał od 2006 roku. Dostał się tam wówczas nielegalnie po czym złożył wniosek o azyl, który ostatecznie został rozpatrzony pozytywnie. Jakby tego było mało, według władz uchodził on za imigranta znakomicie odnajdującego się w relacjach z zachodnim społeczeństwem. Co więcej, był on wręcz wymieniany w publikacjach szwajcarskich organów azylowych jako przykład znakomicie zintegrowanego imigranta.
Najbardziej szokujący wydaje się być natomiast fakt, że 40-latek nie miał problemów z morderstwem chłopca, pomimo faktu, że sam ma żonę oraz trójkę dzieci.