Prorosyjscy separatyści nie ustąpią
Jak informuje portal „tvn24.pl” prorosyjscy separatyści odrzucają ultimatum postawione im wczoraj przez ukraińskie władze. Mimo gróźb deklarują, że mają zamiar pozostać na stanowiskach i walczyć.
Nie ma dla nas odwrotu
- Jesteśmy w patriotycznym nastroju. Pozostajemy na swoich stanowiskach. Ludzie nie tylko nie odchodzą, ale przychodzi ich coraz więcej. Nikt nie ma zamiaru się poddawać. Wyspowiadaliśmy się. Nie ma dla nas odwrotu- czytamy na portalu „tvn24.pl” wypowiedź przedstawiciela separatystów Aleksieja Czmułenki.
Jeśli będą otwierać do nas ogień, zostaną zlikwidowani
Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow poinformował wczoraj o rozpoczęciu akcji antyterrorystycznej przeciwko prorosyjskim separatystom działającym na wchodzie kraju. W opinii ukraińskiej władzy, wydarzenia z ostatnich dni są kolejnym etapem działań mających na celu destabilizację i podział Ukrainy. Za inicjatorów tych działań uznaje się Rosjan. Jak czytamy na portalu "rmf24.pl" Turczynow określił je mianem „wojny, która Federacja Rosyjska prowadzi przeciwko Ukrainie”.
- Nie pozwolimy Rosji na powtórzenie krymskiego scenariusza we wschodniej Ukrainie - mówił wczoraj p.o. prezydenta Ukrainy.
Według obserwatorów, władze Ukrainy chcą za wszelką cenę uniknąć powtórki z wydarzeń na Półwyspie Krymskim. Wałentyn Naływajczenko, szef SB Ukrainy dał jasno do zrozumienia, że tym razem władze nie pozostaną bierne.
Zobacz też: Będzie wojna?! Rosja idzie na Kijów!
- Jeśli będą otwierać do nas ogień, zostaną zlikwidowani. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości - ostrzegł Naływajczenko.
Prorosyjscy separatyści zajęli wczoraj m.in. siedzibę administracji obwodowej w Doniecku i budynki rządowe w Ługańsku. Są uzbrojeni i deklarują, że będą stawiać opór. Najtrudniejsza sytuacja jest w Słowiańsku.
Media podały informacje, że w zagrożonym regionie Ukrainy, nie ma w tej chwili żadnych sił porządkowych podporządkowanych władzy, które do stłumienia zamieszek prawdopodobnie użyją wojska.
Polub se.pl na Facebooku