Jak podaje ABC, podczas sondażu w roku 2010 wyniki były bardzo podobne i wyższe niż w 2007, kiedy to pełną amnestię popierało tylko 49proc. legalnych mieszkańców USA. Jak zauważają analitycy, oznacza to, że Amerykanie powoli przekonywali się do potrzeby legalizacji i być może trudno będzie przekonać kolejne osoby, bo poziom poparcia ustabilizował się. Ci, którzy są "za", często wyrażają opinię, że osoby przebywające tu nielegalnie i mające dzieci nie powinny być obciążeniem dla systemu, a tak się dzieje jeżeli pozwala im się żyć w "cieniu", pracować na czarno i korzystać z pomocy społecznych.
Twierdzą, że jeżeli będą prawnymi mieszkańcami Ameryki, to będą musieli ponosić obowiązki, takie jak każdy inny.
Największe poparcie legalizacja ma wśród wyborców latynoskich, bo ponad 70 proc. Ta społeczność poparła Obamę w tej samej proporcji i teraz oczekuje nagrody - w postaci kompleksowej reformy prawa imigracyjnego. Biali Amerykanie są najmniej entuzjastycznie nastawieni do amnestii, bo dla nich oznacza to dalsza marginalizację i dalszy wzrost znaczenia Latynosów jako wyborców.
Jeśli chodzi o poparcie dla innych pytań zadawanych w referendach podczas wyborów, to po praz pierwszy ponad 50 proc. Amerykanów popiera małżeństwa osób tej samej płci. Prawie połowa, bo 48 proc. popiera legalizację marihuany i jest to ogromny wzrost poparcia dla tej decyzji, bo w 1997 "za" było zaledwie 22 proc. ankietowanych.