To był dla Rosjan prawdziwy cios. W połowie kwietnia stracili krążownik Moskwa, czyli flagową jednostkę Floty Czarnomorskiej, a także jeden z najważniejszych wojennych okrętów. Według oficjalnego rosyjskiego przekazu, statek zatonął podczas holowania w warunkach sztormu. Armia ukraińska jednak podała, że okręt został trafiony dwiema rakietami manewrującymi Neptun. Tę wersję potwierdziły Stany Zjednoczone. Teraz służby wywiadowcze Ukrainy poinformowały o specjalnej operacji, jaką na wraku krążownika przeprowadzili Rosjanie. "W przedsięwzięciu wzięło udział od pięciu do siedmiu statków. Były to jednostki ratownicze, łodzie i holowniki, które wywoziły ciała oraz usuwały znajdujący się tam sprzęt wojskowy. Zabrano wszystko to, co tam zostało i nie powinno znaleźć się w posiadaniu innego państwa" - powiedział przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR), Wadym Skibicki.
CZYTAJ TAKŻE: Ponad 200 ciał w piwnicy. Potworne odkrycie w Mariupolu. "Odór czuć w całej okolicy"
Trudno oszacować, ile ciał Rosjanie musieli wydobyć z zatopionej jednostki. Według Kremla zginął tam zaledwie jeden żołnierz, a 27 innych uznano za zaginionych. Natomiast w ocenie rosyjskiego opozycjonisty, Ilji Ponomariowa, potwierdzono informacje o uratowaniu tylko 58 osób spośród 510-osobowego personelu okrętu - podaje PAP.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski żołnierz do żony: "Mam nóż jak Frodo Baggins, wbiłem go prosto w serce"