Pochód żałobny wyruszył spod mauzoleom w Pjongjangu, stolicy kraju, gdzie przez ostatnie dni wystawione było ciało dyktatora. Kondukt prowadziła czarna limuzyna z ogromnym portretem Kim Dzong Ila, tuż za nią jechało auto z wielkim bukietem białych kwiatów. Szklana trumna z ciałem satrapy jechała w trzeciej limuzynie.
Przy trumnie ojca maszerował uważany za jego następcę 30-letni Kim Dzong Un. Reżimowa telewizja pokazywała płaczących i rzucających się z żalu na kolana zwykłych Koreańczyków zgromadzonych wzdłuż trasy przejazdu.
Podczas pogrzebu "wodza" stolicę kraju spowił gęsto padający śnieg. Północnokoreańskie media interpretują to jako hołd oddany przez naturę Ilowi.
Przywódca Korei Północnej zmarł na zawał serca 17 grudnia w pociągu podczas podróży po kraju. Po ośmiu godzinach ciało dyktatora wróciło do mauzoleum.