Władze Rosji mogły się tego spodziewać. Mapy NASA - prezentowaliśmy je pisząc o niespotykanie ciepłym Bałtyku - pokazywały, że nad terenem kontynynenty panują nadzwyczajne upały. Średnia temperatura dobowa lipca była o 12 stopni wyższa niż średnia temperatura z ostatnich 9 lat (patrz: gorąca plama nad Kazachstanem)!
Ogień pochłonął 128 tysięcy hektarów lasów i torfowisk, w ciągu weekendu strażacy dostali zgłoszenia o 774 pożarach w europejskich rejonach Rosji. Nic więc dziwnego, że wielu miejscach nikt nawet nie myśli o gaszeniu ognia.
Strażacy skupili się na ratowaniu miast i wiosek, które znalazły się w zagrożonym rejonie. A sytuacja jest krytyczna, z obszarów ogarniętych płomieniami ewakuowano 86 tysięcy ludzi. Pożary szaleją już na terenach położonych 15 kilometrów od stolicy Rosji.
Walka o domy i życie, o naturze już nikt nie myśli
Do tej pory udało się ocalić 265 miejscowości, ale wiele setek wsi i miasteczek zostało doszczętnie spalonych.
W niedzielę żywioł dotarł do Bałaszychy. Blisko 190 tysięczne miasto może być ewakuowane w każdej chwili. Trwa również ewakuacja miejscowości wypoczynkowych wokół Moskwy gdzie gęsty dym i płomienie odcięły turystom drogę ucieczki.
Najgorszy w całej sytuacji jest brak nadziei na poprawę pogody
Upały w Rosji utrzymują się już od połowy czerwca. Temperatura w wielu rejonach przekracza 35 stopni Celsjusza w cieniu. Wyschnięte trawy, torfowiska i lasy pala się dosłownie od jednej iskry i niestety nic nie skazuje na to, że w najbliższym czasie spadnie deszcz.
Synoptycy prognozują, że najbliższy tydzień będzie jeszcze bardziej upalny. W rejonie Moskwy termometry wskażą nawet 41 stopni w cieniu. Fala gorąca może podnieść temperaturę o kolejne 2-3 stopnie. Do końca tygodnia nie ma najmniejszej szansy na deszcz.