Wcześniej z podwyżek cen biletów transportu publicznego wycofały się władze kilku mniejszych miast. W Sao Paulo we wtorek demonstrowało ponad 50 tys. ludzi, tłum zaatakował siedzibę władz miejskich. W środę w mieście Fortaleza policja użyła gumowych kul przeciw protestującym. Demonstrowało tam około 30 tys. osób.
Protesty, które trwają w Brazylii od kilku dni, wywołała podwyżka o 7 proc. Cen biletów komunikacji miejskiej. Demonstranci domagają się nie tylko jej cofnięcia, ale również walki z korupcją i ubóstwem. Chcą większych nakładów na szkolnictwo i służbę zdrowia. Protestują również przeciwko gigantycznym kosztom mistrzostw świata w piłce nożnej, które zostaną rozegrane za rok na brazylijskich boiskach.
>>> Warszawa: Pasażerowie chcą tańszych biletów
Czy zamieszki mogą wybuchnąć w związku z wzrostem cen biletów np. w Warszawie? Ceny biletów komunikacji miejskiej w stolicy wzrosły w styczniu 2013 r. (a wcześniej w sierpniu 2011 r.). Przykładowo, cena biletu jednorazowego wzrosła z 3,60 zł do 4,40 zł, imienny bilet 30-dniowy z 90 zł do 100 zł, a 90-dniowy z 220 zł do 250 zł. Ceny za bilety komunikacji miejskiej mają zostać podniesione kolejny raz w styczniu 2014 r. Za bilet jednorazowy w pierwszej strefie trzeba będzie zapłacić 4,80 zł, za bilet imienny 30-dniowy 112 zł, a za 90-dniowy 280 zł.
Przed wprowadzeniem styczniowej podwyżki, ZTM wyjaśniał, że dodatkowe środki są potrzebne do utrzymania obecnego poziomu obsługi pasażerów i rozwoju stołecznego transportu, m.in. zakup nowoczesnego taboru. Zaznaczano, że wpływy z biletów pokrywają około jedną trzecią wydatków na komunikację miejską, oraz że ceny biletów w Warszawie na tle innych europejskich i polskich miast są niskie.
Podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej przy jednoczesnych cięciach w budżecie ZTM to jeden z argumentów za odwołaniem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, jaki wskazuje Warszawska Wspólnota Samorządowa, która zainicjowała zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz.
Miejmy jednak nadzieję, że władze polskich miast podejdą do problemu rozważnie i wezmą, przede wszystkim, pod uwagę opinię mieszkańców w tej kwestii. A jeśli podwyżek nie będzie dało się uniknąć to miejmy nadzieję, że nie wywołają one takich rozruchów jak w Sao Paulo czy Rio De Janeiro.