Sprawca tragicznego wypadku na Brooklynie został przewieziony z Pensylwanii do Nowego Jorku w czwartek i od razu wieczorem stanął przed sędzią. Jak podaje NY1, był skruszony i unikał kontaktu wzrokowego z kimkolwiek.
- On jest naprawdę przestraszony. Kiedy ktoś jest sprawcą takiej tragedii, nie myśli logicznie i robi niewłaściwe rzeczy - mówiła po wyjściu z sądu reporterom adwokatka oskarżonego Kathleen Julian. Ale prokuratura ani sąd nie dali się wzruszyć. Sędzia przedstawił Acevedo zarzuty i natychmiast posłał go za kratki, bez wyznaczania kaucji.
Mężczyzna ma na swoim koncie morderstwo i 10-letni wyrok. - Jeżeli zostanie uznany za winnego postawionych mu zarzutów, grozi mu minimum 15 lat do dożywocia włącznie - powiedziała telewizji NY1 adwokatka oskarżonego. Acevedo ma ponownie stanąć przed sędzią za kilka tygodni.
Przypomnijmy, tą sprawą od tygodnia żył cały Nowy Jork. Mężczyzna uderzył swoim rozpędzonym bmw w taksówkę, pozbawiając życia ciężarną Razi Glauber (21 l.) i jej męża Nathana (21 l.). Nie udało się również uratować synka pary, którego wydostano poprzez cesarskie cięcie z łona nieżywej już kobiety. Zmarł następnego dnia. Wszyscy spoczęli w jednym grobie. Tymczasem Julio Acevedo zbiegł z miejsca wypadku. Ukrywał się cztery dni. Poddał się w Bethlehem w Pensylwanii.