Atakujący to głównie młodzi członkowie gangów, takich jak np. Bloods. W środę ich ofiarą padł oficer Babinsky. W czasie ataku został ciachnięty nożem w czoło i szarpnięty tak, że trzeba mu było nastawić przemieszczone ramię. Kolejne napaście niepokoją strażników więziennych i reprezentujące ich związki zawodowe.
Ich zdaniem winnym ataków jest po części burmistrz Bill de Blasio (56 l.) i jego administracja, która zmieniła zasady przetrzymywania skazańców w celach. Wcześniej więźniowie poniżej 21. roku życia przetrzymywani byli w odosobnieniu. Teraz już tak nie jest. Nie można ich w ten sposób karać, więc, jak twierdzą strażnicy, robią, co chcą.
W czwartek grupa strażników więziennych wraz z przedstawicielami związków urządziła więc protest, domagając się większej ochrony i powrotu do karnej izolacji młodszych. – Jeżeli idę z partnerem, odprowadzając więźniów do cel ze spacerniaka, to jesteśmy my kontra grupa 50 gangsterów. Oni nie mają nic do stracenia, są bezwzględni – mówi oficer Babinsky.
Sprawa Rikers Island od dawna ściąga nad administrację czarne chmury. Zapowiedź zamknięcia więzienia tego nie zmieniła. Zdaniem strażników przeniesienie więźniów, bez wprowadzenia nowych zasad bezpieczeństwa i przetrzymywania skazanych, nie przyniesie żadnej zmiany.
Więźniowie atakują strażników
W miejscu, gdzie zbrodniarze powinni siedzieć cicho jak myszy pod miotłą, dzieje się zupełnie odwrotnie. W więzieniu na Rikers Island doszło do kolejnego ataku więźnia na strażnika, już szóstego w ostatnich dniach. Funkcjonariusze mówią „dość!”.