Więźniowie przejęli kontrolę nad więzieniem w Wenezueli i urządzili tam własne Las Vegas. Mieli zoo z tygrysami, baseny i place zabaw
To było całe osobne państwo! Można przetrzeć oczy ze zdumienia, kiedy ogląda się zdjęcia i filmiki w mediach społecznościowych pokazujące odbite właśnie z rąk bandytów więzienie Tocoron w Wenezueli. Tak, odbite - bo lata temu gang Tren de Aragua dowodzony przez bossa Hectora „Nino” Guerrero po prostu pogonił strażników i urządził sobie w zakładzie karnym cały ośrodek wypoczynkowy przypominający skrzyżowanie placu zabaw ze SPA i Las Vegas. Według Telegraph bandyci sprawowali kontrolę nad zakładem karnym przez... 20 lat, ale nie jest jasne, czy przez cały ten czas sprawa wyglądała aż tak spektakularnie. A w momencie odbicia zakładu z rąk gangu, czym pochwaliły się wenezuelskie służby, było czym się zdziwić. Co dokładnie było na terenie więzienia, nad którym kontrolę przejęli niegdyś osadzeni gangsterzy?
Flamingi, tygrysy i krokodyle odstraszały strażników, a bandyci balowali. Teraz nadszedł kres państwa w państwie
Było tam wszystko, czego mafiozi do szczęścia potrzebują. A także ich rodziny, bo do "więzienia" przestępcy sprowadzili sobie swoje żony, dzieci i kochanki. Były baseny ze zjeżdżalniami, place zabaw, dyskoteka, restauracja, a nawet prywatne zoo pełne flamingów, tygrysów, krokodyli i pum, którymi zresztą kryminaliści straszyli tych, którzy chcieli odbić ich wenezuelski raj. Dzieci bandytów mogły liczyć na własny plac zabaw, a ojcowie rodzin, gdy znudzili się już błogim lenistwem, mogli iść do "pracy" w lokalnej kopalni kryptowalut. Ci naprawdę znudzeni mogli skorzystać z tuneli i podkopów. Kilkuset bandytów uciekło nimi na jeszcze większą wolność w okoliczne góry. I wszystko to trwałoby pewnie w nieskończoność, gdyby nie 11 tysięcy policjantów i żołnierzy, którzy w końcu wkroczyli do więzienia. Media podejrzewają, że to wszystko tylko efekt ugody z bandytami, a nie walki z nimi, ale jedno jest pewne - Tocoron odchodzi w przeszłość.