Według oficjalnych informacji Janukowycz po raz ostatni widziany był w okolicach Sewastopola na Krymie. Pojawiły się pogłoski, że poszukiwany prezydent może się ukrywać w jednej z baz rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w okolicach miasta. W mediach spekulowano nawet, że po Janukowycza przypłynęła rosyjska łódź z 30 żołnierzami na pokładzie.
Póżniej media obiegła wiadomość, że Wiktor Janukowycz ukrył się w jednym z klasztorów nieopodal jego rodzinnego Doniecka. Nikt jednak oficjalnie nie potwierdził tych doniesień.
We wtrorek około godziny 14 gruchnęła wiadomość, że Janukowycz nie żyje. Podobno miał zginąć od kól rosyjskich służb specjalnych - na razie te informacje nie mają jednak potwierdzenia. Pewne jest natomiast, że ranny w strzelaninie został najbliższy współpracownik tyrana, szef jego administracji.
Tymczasem "w poszukiwania" obalonego prezydenta Ukrainy włączyły się nawet rosyjskie media. "Rossijskaja Gazieta" napisała dziś, że w ucieczce Wiktora Janukowycz mogły maczać palce amerykańskie służby specjalne. Gazeta sugeruje, że ukraiński przywódca zgodził się na porozumienie z opozycją, bo dostał gwarancję bezpieczeństwa od Waszyngtonu. Dodaje, że to nawet zrozumiałe, bo USA zależy na Ukrainie, a nie osądzeniu Janukowycza.
Zobacz też: Ukraina. Ucieczka Wiktora Janukowycza z rezydencji [WIDEO]