51-latek rozmyślnie wjechał autobusem w przedszkole pełne dzieci. Zabił dwoje. Tragedia pod Montrealem w Kanadzie
Był spokojny, pracował w transporcie publicznym przez 10 lat i nigdy nie był notowany przez policję. Co wstąpiło w 51-letniego kierowcę autobusu, który zasiadł za kierownicą i rozmyślnie wjechał w przedszkole, zabijając dwoje dzieci? Do tej tragedii doszło w środę o godzinie 8:30 rano czasu lokalnego. Rodzice właśnie odwozili swoje dzieci do placówki na przedmieściach Montrealu w Kanadzie. Do przedszkola uczęszcza w sumie 80 maluchów w wieku poniżej 5 lat. W pewnym momencie nadjechał rozpędzony autobus. Za kierownicą siedział Pierre Ny St-Amand (51 l.). Mężczyzna wjechał z impetem w budynek przedszkola. W środku zginęło dwoje dzieci, jedno na miejscu, drugie podczas udzielania pomocy, do szpitala z obrażenia nie zagrażającymi życiu trafiło sześcioro maluchów.
Kierowca wjechał w przedszkole, potem rozebrał się do naga i biegał po śniegu. Ma zarzuty zabójstwa
Mężczyzna zachowywał się jak ktoś kompletnie niepoczytalny. Zrzucił z siebie ubranie, wyskoczył z rozbitego pojazdu nagi i biegał po śniegu. Pierre Ny St-Amand został zatrzymany. Usłyszał zarzuty zabójstwa i niebezpiecznej jazdy. "Uważamy, że to celowe działanie, ale nie znamy motywu" – powiedział agencji AFP Pierre Brochet, szef policji w Laval na przedmieściach Montrealu, gdzie doszło do tej tragedii. Plotki w mediach społecznościowych głoszą, że mężczyzna mógł oszaleć z powodu problemów osobistych. Śledztwo trwa.