Władimir Putin pospiesznie zmienia prawo. Będzie karać za "uleganie wpływom Zachodu". Chodzi o bunt i krytykę wojny na Ukrainie
Władimir Putin nie cofnie się przed niczym, by utrzymać władzę, a najmniejsze słowo krytyki nie wchodzi w jego państwie w rachubę. Wszyscy muszą bezwzględnie zachwycać się dyktatorem i popierać wojnę na Ukrainie, bo inaczej marne ich widoki. Dlatego Kreml przykręca śrubę od początku rosyjskiej agresji i zmienia prawo raz za razem, tak by odstraszyć ludzi mających ochotę na bunt przeciwko Putinowi. W marcu prezydent Rosji podpisał ustawę, zgodnie z którą za "nieprawdziwe" wypowiedzi o "operacji specjalnej" można trafić do więzienia nawet na 15 lat. Chodzi między innymi o "dyskredytację sił zbrojnych", a także o "rozpowszechnianie fałszywych informacji" i popieranie sankcji nakładanych na Rosję. A dziś, 1 grudnia, wchodzą w życie poprawki rosyjskiej ustawy o agentach zagranicznych, które zdaniem komentatorów mają służyć do tłumienia w zarodku wszelkich przejawów społecznego niezadowolenia.
Kreml rozszerza definicję "agentów zagranicznych". Będzie publikował dane i adresy niepokornych obywateli
Dotychczas "ustawa o agentach zagranicznych w Rosji" określała jako takich agentów osoby, które otrzymywały z zagranicy jakieś pieniądze. Teraz definicja ta została w niejasny sposób rozszerzona o wszelkie osoby, które znajdują się pod "wpływem lub presją" jakichś podmiotów zagranicznych. Władze będą mogły podawać do publicznej wiadomości dane i adresy domowe takich ludzi! Brytyjskie ministerstwo obrony tak komentuje zmiany w rosyjskim prawie, powiązane z wojną na Ukrainie: "Nowe przepisy jeszcze bardziej rozszerzą uprawnienia represyjne dostępne dla państwa rosyjskiego. Jest to kontynuacja trendu od czasu powrotu Putina na urząd prezydenta w 2012 roku, który jednak dramatycznie przyspieszył po inwazji na Ukrainę. Kreml prawdopodobnie działa prewencyjnie, aby zapobiec większemu sprzeciwowi w kraju, ponieważ konflikt pozostaje nierozstrzygnięty i coraz bardziej wpływa na codzienne życie Rosjan".