Dramat powodziowy trwa w Polsce już niemal tydzień. Ulewne deszcze spowodowane przez cyklon Boris pustoszą jednak nie tylko nasz kraj. Z powodzią walczą także Czechy, Rumunia i Austria, teraz dołączyły do nich także Włochy. W kilku regionach na północy i południu Włoch doszło do gwałtownych ulew i burz. Lokalne podtopienia po nocnych ulewach wystąpiły także w rejonie Ceseny w regionie Emilia-Romania, gdzie deszcz pada od wielu godzin. Obowiązuje tam alarm z powodu prognozowanych dalszych burz i ich konsekwencji - przekazuje Polska Agencja Prasowa. Liczne utrudnienia wywołały opady w regionie Marche, w okolicach Pesaro i Urbino oraz Ankony. Zostały tam zalane tunele i niektóre drogi. Wszędzie pracują zastępy strażaków.
Powódź. Nie żyje strażak. Pomagał na zalanych terenach
Niestety, w środę, 18 września, rano z Włoch nadeszły tragiczne informacje. W Apulii zginął strażak, niosący pomoc kierowcom na zalanej drodze. Ciało mężczyzny znaleziono w kanale przy drodze niedaleko miasta Foggia. Meteorolodzy i służby ostrzegają, że w ciągu 48 godzin Włochy odczują skutki cyklonu Boris. Fatalnie jest też na Węgrzech, nad którymi przechodzą właśnie ulewne deszcze i wichury.
Węgry czekają na wielką falę. Sytuacja powodziowa pogarsza się z godziny na godzinę
Ostatniej nocy nad Balatonem wiatr osiągał w porywach 130 km na godzinę. Wzdłuż Dunaju trwają przygotowania na nadejście fali kulminacyjnej. Jak przekazuje PAP, hydrolodzy zwracają uwagę, że fala kulminacyjna na Dunaju znacznie się rozciągnęła. To z kolei oznacza, że będzie się ona przemieszczać przez terytorium Węgier o wiele dłużej niż pierwotnie zakładano. Jej szczyt minie w czwartek miejscowość Nagybajcs w pobliżu granicy ze Słowacją, zaś do Budapesztu dotrze dopiero w sobotę.