Polacy zostali bohaterami ogarniętych zarazą Włoch! Piętnastu polskich medyków jest już w Brescii i właśnie dziś zaczyna niebezpieczną misję w tamtejszym szpitalu. Wyjazd zorganizowały Wojskowy Instytut Medyczny i Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Jak wygląda w tym momencie sytuacja tam, gdzie walka z koronawirusem jest najcięższa? O początkach misji i pierwszych z niej wnioskach opowiedział "Super Expressowi" Michał Madeyski, koordynator Medycznego Zespołu Ratunkowego Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. - Jesteśmy w Brescii, która znajduje się w regionie Włoch najbardziej dotkniętym pandemią - opowiada ratownik. - Jest tu najwięcej zachorowań w kraju i niestety najwięcej przypadków śmiertelnych, a śmiertelność wynosi około 10 proc., niezwykle dużo. Przyjechaliśmy tu z misją wojskowo-medyczną. Będziemy wspomagać włoskich lekarzy i uczyć się od nich postępowania w czasach pandemii. Dopiero zaczynamy naszą pracę, dyżury zaczeły się dziś - dodaje.
Jak Włosi zareagowali na przybycie Polaków? - Włosi powitali nas z radością. Reakcje zarówno personelu medycznego, jak i przechodniów na polską flagę na naszych strojach i mundurach są zdecydowanie pozytywne. Są bardzo zadowoleni z naszego przyjazdu. Nasi koledzy z Włoch są wyraźnie zmęczeni, choć może nie zawsze o tym mówią. W dodatku 20 proc. zakażonych to w tym regionie personel medyczny, więc rąk do pracy jest mniej. Jakie nastroje panują w Brescii? Na ulicach tego około stutysięcznego miasta panuje cisza, przechodnie są nieliczni, podobnie pojazdy. Mieszkamy w hotelu w odizolowanej przestrzeni. Panują tutaj bardzo ścisłe zasady, a karabinierzy stanowczo je egzekwują. Na przykład w samochodzie osobowym mogą jechać tylko dwie osoby, wyjątkiem jest personel medyczny. Wszyscy w przestrzeni publicznej muszą obowiązkowo nosić maseczki. To ostatnie zalecenie jest według włoskich lekarzy bardzo ważne. Ich zdaniem wręcz kluczowe w opanowaniu pandemii. Tak naprawdę nie wiadomo do końca, kto jest zakażony, a kto nie, objawy mogą wystąpić później, więc na wszelki wypadek wszyscy powinni nosić maseczki. Tutaj jest to obowiązkowe - opowiada Michał Madeyski.
A jak wygląda sytuacja w szpitalu? O tym Polacy opowiedzą nam jutro, gdy wrócą z dyżuru. Jednak już teraz rozmawiali z włoskimi kolegami o tym, jak powinien funkcjonować szpital w dobie pandemii. - W szpitalu przebywają teraz wyłącznie pacjenci wymagający intensywnej opieki medycznej. Ci z lżejszymi objawami korzystają z leczenia domowego i opieki ambulatoryjnej - relacjonuje Michał Madeyski. - Początkowo wszyscy chorzy zgłaszali się do szpitali, przez co kliniki były przepełnione i nie mogły normalnie funkcjonować. Dziś włoscy lekarze uważają to za błędne postępowanie. Chorzy podejrzewający u siebie koronawirusa powinni najpierw dzwonić do służb sanitarnych, a nie jechać na izbę przyjęć, narażając inne osoby na zarażenie. Obecnie właśnie tak się tutaj postępuje - dodaje ratownik.