Wydawało się, że konflikt między Rosją a Ukrainą został przez weekend zażegnany. W tej sprawie jako wysłannik Unii Europejskiej do Moskwy i Kijowa pojechał w sobotę czeski premier Mirek Topolanek (53 l.). Dzięki negocjacjom podpisano dokumenty uwzględniające postulaty zarówno Rosji, jak i Ukrainy. Wszystko wskazywało, że rosyjski gaz znów popłynie do Europy. W niedzielę wieczorem okazało się, że tak nie jest! Wtedy też prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew (44 l.) zablokował realizację wcześniejszych uzgodnień. Zażądał, by strona ukraińska wycofała nieuzgodnione z Rosją oświadczenie, które znalazło się w protokole.
Jakby tego było mało, Rosja postawiła swoje warunki. Uzależnia wznowienie dostaw gazu m.in. od podpisania dokumentu, którego tekst będzie zbieżny z dokumentem przygotowanym przez stronę rosyjską. Na roszczenia Rosji ukraińskie władze nie odpowiedziały. W efekcie na wznowienie dostaw gazu w najbliższych dniach państwa UE nie mają co liczyć.